Z kim rozmawiasz? Za moimi plecami stał Paweł. A co cię to obchodzi, pilnuj swoich panienek - odparłam. Będzie mnie tutaj kontrolował. Jakiegoś fagasa sobie podrywasz - Paweł był zdenerwowany. To już nie twoja sprawa - odpowiedziałam. Przypominam ci, że jesteś moją żoną. Co ty nie powiesz. A ja myślałam, że zakończyłeś to małżeństwo, czy tylko miałeś sobie na boku panienkę? Proszę cię Inka, musisz do tego wracać? Paweł, wpakowałeś mi się do mieszkania, wlazłeś do mojego łóżka, a teraz chcesz zawładnąć moim życiem? Wszystko poszło, jakbyś przez palce przecedził nasze życie i na końcu nic nie zostało. Tyle warte jest nasze małżeństwo. Jak piasek w otwartej dłoni. Ominęłam osłupiałego Pawła i poszłam do łazienki. Potem wzięłam kurtkę z wieszaka w przedpokoju i nakładałam buty, kiedy to Paweł stanął przede mną. Dokąd idziesz - zapytał. A wiesz, mam ochotę porozmawiać sobie z twoją panienką zatem idę do twojego mieszkania zobaczyć co właściwie się stało. Mówiłem ci, że to już skończone. Ale mi nie chodzi o to czy to skończone, tylko o to żeby sobie ciebie stąd zabrała. Przecież ci mówiłem, że mnie wystawiła - Paweł podniósł głos na mnie. Dlaczego ci nie wierzę? To ja też idę, głos Pawła był dziwnie drżący. Co on kombinuje? Kiedy dotarliśmy do jego kawalerki, jeszcze próbował mnie odwieźć od rozmowy z jego panienką, ale ja już wiedziałam, że coś tu jest na rzeczy. Otworzyła nam dziewczyna w zaawansowanej ciąży. Kiedy mnie zobaczyła próbowała zamknąć mi drzwi.Byłam szybsza, wpakowałam buta między drzwi. Albo mi pani powie o co chodzi, albo zacznę krzyczeć na klatce, że jest pani puszczalska panienka a to mój mąż który zrobił pani dziecko. Więc ja nie wchodzę do środka a pani mi mówi o co chodzi. Powiedziałeś jej, zapytała panienka a Paweł stanął cały w purpurze. No tak, więc chodzi o moje mieszkanie? Palnęłam jak z dubeltówki. Oboje zamilkli. Obróciłam się i na schodach wycedziłam przez zęby - jeśli podejdziesz do mojego mieszkania bliżej jak na sto metrów to mówię ci otwarcie, nie omieszkam powiedzieć o wszystkim mojemu bratu, a wiesz jak on mnie kocha, prawda? Zamknęli za sobą drzwi, a ja się po prostu rozpłakałam. Muszę zmienić znowu zamki w drzwiach, pomyślałam. Jak dobrze, że nie dałam się przeprosić w końcu panienka wylądowałaby w moim mieszkaniu z dzieckiem na dokładkę. Szłam ulicami mojego miasta i czułam się jakby to miasto mnie przeżuło i wypluło. Wszystko raptem stało się szare i smutne. Hej, bo mnie rozdepczesz, głos ten mnie wyrwał z zadumy. Podniosłam oczy i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę, który próbował uporać się ze smyczą swojego psa, która to smycz owinęła się wokół moich nóg. Piesek po prostu cieszył się na mój widok. Chociaż psina mnie polubiła. Czy coś się stało? Zapytał nieznajomy. Nie, nic się nie stało, proszę pana, to tylko życie robi mi kawały. Oj, chyba bolesny ten kawał? Chyba tak, pogłaskałam pieska i poszłam do domu.
Z kim rozmawiasz? Za moimi plecami stał Paweł. A co cię to obchodzi, pilnuj swoich panienek - odparłam. Będzie mnie tutaj kontrolował. Jakiegoś fagasa sobie podrywasz - Paweł był zdenerwowany. To już nie twoja sprawa - odpowiedziałam. Przypominam ci, że jesteś moją żoną. Co ty nie powiesz. A ja myślałam, że zakończyłeś to małżeństwo, czy tylko miałeś sobie na boku panienkę? Proszę cię Inka, musisz do tego wracać? Paweł, wpakowałeś mi się do mieszkania, wlazłeś do mojego łóżka, a teraz chcesz zawładnąć moim życiem? Wszystko poszło, jakbyś przez palce przecedził nasze życie i na końcu nic nie zostało. Tyle warte jest nasze małżeństwo. Jak piasek w otwartej dłoni. Ominęłam osłupiałego Pawła i poszłam do łazienki. Potem wzięłam kurtkę z wieszaka w przedpokoju i nakładałam buty, kiedy to Paweł stanął przede mną. Dokąd idziesz - zapytał. A wiesz, mam ochotę porozmawiać sobie z twoją panienką zatem idę do twojego mieszkania zobaczyć co właściwie się stało. Mówiłem ci, że to już skończone. Ale mi nie chodzi o to czy to skończone, tylko o to żeby sobie ciebie stąd zabrała. Przecież ci mówiłem, że mnie wystawiła - Paweł podniósł głos na mnie. Dlaczego ci nie wierzę? To ja też idę, głos Pawła był dziwnie drżący. Co on kombinuje? Kiedy dotarliśmy do jego kawalerki, jeszcze próbował mnie odwieźć od rozmowy z jego panienką, ale ja już wiedziałam, że coś tu jest na rzeczy. Otworzyła nam dziewczyna w zaawansowanej ciąży. Kiedy mnie zobaczyła próbowała zamknąć mi drzwi.Byłam szybsza, wpakowałam buta między drzwi. Albo mi pani powie o co chodzi, albo zacznę krzyczeć na klatce, że jest pani puszczalska panienka a to mój mąż który zrobił pani dziecko. Więc ja nie wchodzę do środka a pani mi mówi o co chodzi. Powiedziałeś jej, zapytała panienka a Paweł stanął cały w purpurze. No tak, więc chodzi o moje mieszkanie? Palnęłam jak z dubeltówki. Oboje zamilkli. Obróciłam się i na schodach wycedziłam przez zęby - jeśli podejdziesz do mojego mieszkania bliżej jak na sto metrów to mówię ci otwarcie, nie omieszkam powiedzieć o wszystkim mojemu bratu, a wiesz jak on mnie kocha, prawda? Zamknęli za sobą drzwi, a ja się po prostu rozpłakałam. Muszę zmienić znowu zamki w drzwiach, pomyślałam. Jak dobrze, że nie dałam się przeprosić w końcu panienka wylądowałaby w moim mieszkaniu z dzieckiem na dokładkę. Szłam ulicami mojego miasta i czułam się jakby to miasto mnie przeżuło i wypluło. Wszystko raptem stało się szare i smutne. Hej, bo mnie rozdepczesz, głos ten mnie wyrwał z zadumy. Podniosłam oczy i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę, który próbował uporać się ze smyczą swojego psa, która to smycz owinęła się wokół moich nóg. Piesek po prostu cieszył się na mój widok. Chociaż psina mnie polubiła. Czy coś się stało? Zapytał nieznajomy. Nie, nic się nie stało, proszę pana, to tylko życie robi mi kawały. Oj, chyba bolesny ten kawał? Chyba tak, pogłaskałam pieska i poszłam do domu.
Z kim rozmawiasz? Za moimi plecami stał Paweł. A co cię to obchodzi, pilnuj swoich panienek - odparłam. Będzie mnie tutaj kontrolował. Jakiegoś fagasa sobie podrywasz - Paweł był zdenerwowany. To już nie twoja sprawa - odpowiedziałam. Przypominam ci, że jesteś moją żoną. Co ty nie powiesz. A ja myślałam, że zakończyłeś to małżeństwo, czy tylko miałeś sobie na boku panienkę? Proszę cię Inka, musisz do tego wracać? Paweł, wpakowałeś mi się do mieszkania, wlazłeś do mojego łóżka, a teraz chcesz zawładnąć moim życiem? Wszystko poszło, jakbyś przez palce przecedził nasze życie i na końcu nic nie zostało. Tyle warte jest nasze małżeństwo. Jak piasek w otwartej dłoni. Ominęłam osłupiałego Pawła i poszłam do łazienki. Potem wzięłam kurtkę z wieszaka w przedpokoju i nakładałam buty, kiedy to Paweł stanął przede mną. Dokąd idziesz - zapytał. A wiesz, mam ochotę porozmawiać sobie z twoją panienką zatem idę do twojego mieszkania zobaczyć co właściwie się stało. Mówiłem ci, że to już skończone. Ale mi nie chodzi o to czy to skończone, tylko o to żeby sobie ciebie stąd zabrała. Przecież ci mówiłem, że mnie wystawiła - Paweł podniósł głos na mnie. Dlaczego ci nie wierzę? To ja też idę, głos Pawła był dziwnie drżący. Co on kombinuje? Kiedy dotarliśmy do jego kawalerki, jeszcze próbował mnie odwieźć od rozmowy z jego panienką, ale ja już wiedziałam, że coś tu jest na rzeczy. Otworzyła nam dziewczyna w zaawansowanej ciąży. Kiedy mnie zobaczyła próbowała zamknąć mi drzwi.Byłam szybsza, wpakowałam buta między drzwi. Albo mi pani powie o co chodzi, albo zacznę krzyczeć na klatce, że jest pani puszczalska panienka a to mój mąż który zrobił pani dziecko. Więc ja nie wchodzę do środka a pani mi mówi o co chodzi. Powiedziałeś jej, zapytała panienka a Paweł stanął cały w purpurze. No tak, więc chodzi o moje mieszkanie? Palnęłam jak z dubeltówki. Oboje zamilkli. Obróciłam się i na schodach wycedziłam przez zęby - jeśli podejdziesz do mojego mieszkania bliżej jak na sto metrów to mówię ci otwarcie, nie omieszkam powiedzieć o wszystkim mojemu bratu, a wiesz jak on mnie kocha, prawda? Zamknęli za sobą drzwi, a ja się po prostu rozpłakałam. Muszę zmienić znowu zamki w drzwiach, pomyślałam. Jak dobrze, że nie dałam się przeprosić w końcu panienka wylądowałaby w moim mieszkaniu z dzieckiem na dokładkę. Szłam ulicami mojego miasta i czułam się jakby to miasto mnie przeżuło i wypluło. Wszystko raptem stało się szare i smutne. Hej, bo mnie rozdepczesz, głos ten mnie wyrwał z zadumy. Podniosłam oczy i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę, który próbował uporać się ze smyczą swojego psa, która to smycz owinęła się wokół moich nóg. Piesek po prostu cieszył się na mój widok. Chociaż psina mnie polubiła. Czy coś się stało? Zapytał nieznajomy. Nie, nic się nie stało, proszę pana, to tylko życie robi mi kawały. Oj, chyba bolesny ten kawał? Chyba tak, pogłaskałam pieska i poszłam do domu.
- Z kim rozmawiasz? - Za moimi plecami stał Paweł.
- A co cię to obchodzi, pilnuj swoich panienek.
Będzie mnie tutaj kontrolował.
- Jakiegoś fagasa sobie podrywasz? - Paweł był zdenerwowany.
- To już nie twoja sprawa.
- Przypominam ci, że jesteś moją żoną.
- Co ty nie powiesz. A ja myślałam, że zakończyłeś to małżeństwo, czy tylko miałeś sobie na boku panienkę?
- Proszę cię Lenka, musisz do tego wracać?
- Paweł, wpakowałeś mi się do mieszkania, wlazłeś do mojego łóżka, a teraz chcesz zawładnąć moim życiem? Wszystko przepadło, jakbyś przez palce przecedził nasze życie i na końcu nic nie zostało. Tyle warte jest nasze małżeństwo. Jak piasek w otwartej dłoni.
Ominęłam osłupiałego Pawła i poszłam do łazienki. Potem wzięłam kurtkę z wieszaka w przedpokoju i nakładałam buty, kiedy to Paweł stanął przede mną.
- Dokąd idziesz?
- A wiesz, mam ochotę porozmawiać sobie z twoją panienką zatem idę do twojego mieszkania zobaczyć, co właściwie się stało.
- Mówiłem ci, że to już skończone.
- Ale mi nie chodzi o to czy to skończone, tylko o to żeby sobie ciebie stąd zabrała.
- Przecież ci mówiłem, że mnie wystawiła.
- Dlaczego ci nie wierzę?
- To ja też idę - głos Pawła był dziwnie drżący.
- Co on kombinuje?
Kiedy dotarliśmy do jego kawalerki, jeszcze próbował mnie odwieźć od rozmowy z jego panienką, ale ja już wiedziałam, że coś tu jest na rzeczy. Otworzyła nam dziewczyna w zaawansowanej ciąży. Kiedy mnie zobaczyła próbowała zamknąć mi drzwi.
Byłam szybsza, wpakowałam buta między drzwi.
- Albo mi pani powie o co chodzi, albo zacznę krzyczeć na klatce, że jest pani - puszczalska panienka, a to mój mąż, który zrobił pani dziecko. Więc ja nie wchodzę do środka, a pani mi mówi o co chodzi.
- Powiedziałeś jej, zapytała panienka, a Paweł stanął cały w purpurze.
- No tak, więc chodzi o moje mieszkanie? Palnęłam jak z dubeltówki.
Oboje zamilkli.
- Obróciłam się i na schodach wycedziłam przez zęby - jeśli podejdziesz do
mojego mieszkania bliżej jak na sto metrów to mówię ci otwarcie, nie
omieszkam powiedzieć o wszystkim mojemu bratu, a wiesz jak on mnie
kocha, prawda?
Zamknęli za sobą drzwi, a ja się po prostu rozpłakałam.
Muszę zmienić znowu zamki w drzwiach.
Jak dobrze, że nie dałam się przeprosić w końcu panienka wylądowałaby w moim mieszkaniu z dzieckiem na dokładkę.
Szłam ulicami mojego miasta i czułam się jakby to miasto mnie przeżuło i wypluło. Wszystko raptem stało się szare i smutne.
- Hej, bo mnie rozdepczesz - głos ten mnie wyrwał z zadumy.
Podniosłam oczy i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę, który próbował uporać się ze smyczą swojego psa, która to smycz owinęła się wokół moich nóg. Piesek po prostu cieszył się na mój widok. Chociaż psina mnie polubiła.
- Czy coś się stało?
- Nie, nic się nie stało, proszę pana, to tylko życie robi mi kawały.
- Oj, chyba bolesny ten kawał?
- Chyba tak, pogłaskałam pieska i poszłam do domu.