WSPOMNIENIA CZĘŚĆ TRZECIA
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY CZWARTY
Pełna nadziei na dobry odpoczynek wyruszyłam nad morze. Droga daleka, ale co tam, dojadę w parę godzin. Nie cierpię podróży, no cóż, muszę jakoś się dostać na ten odpoczynek. Obiecałam sobie, że będę całymi dniami chodziła po plaży i napawała się pięknem naszego Bałtyku.
- Kiedy to ja byłam nad morzem?
Jakoś nie mogę sobie przypomnieć.
Mniejsza o to, teraz nadrobię te braki.
Na miejsce dotarłam już o zmroku. Nie pora na spacery. Odpocznę po podróży i popiszę trochę. Mam tyle do powiedzenia mojej książce, a czasu mam mało.
Hotel jak hotel, przytulny bez przepychu, ale ile trzeba człowiekowi żeby odpoczywał?
Moja wyobraźnia już mnie popychała do działania, zatem powietrze mi sprzyja. Zjadłam kolację, i otworzyłam laptopa.
Kiedy się ocknęłam było już dobrze po północy.
No tak, znowu to samo, nie mam umiaru kiedy piszę. Spałam spokojnie, ani razu się nie przebudziłam.
- No Lenka, czas delektować się piękną naturą, zatem śniadanie i w drogę. Nad morzem jeszcze nie było wielu ludzi, zatem spokojnie mogłam spacerować i delektować się wiatrem, który muskał moją twarz. Czułam jego delikatny dotyk, jakby mnie pieścił swoim oddechem.
- Pięknie, pomyślałam, dlaczego ja wcześniej o tym sobie nie
przypomniałam.
Powietrze miało zapach świeżości, lekko muskało moje płuca.
- Jak przyjemnie, nic nie muszę, nawet myśleć o tym co zostawiłam za sobą.
No i mam szczęście, podbiegł do mnie pies.
W pierwszej chwili się wystraszyłam, ale on wesoło merdał ogonem, więc go pogłaskałam. Zadowolony piesek polizał mnie po ręce.
- No nieźle, pies mnie całuje.
Rozbawiło mnie to, a piesek tańczył koło mnie.
- Lord, zostaw panią.
Za moimi plecami stanął mężczyzna, i miał niebieskie oczy.
- Przepraszam panią, on tak ma, lubi kobiety.
- Fajny piesek, tylko może kogoś wystraszyć.
- A pani na wakacjach?
Tak, na parę dni przyjechałam zobaczyć morze.
- Ja jestem tutaj codziennie, bo mieszkam niedaleko, a Lord lubi tu
przychodzić.
- To ma pan zawsze fajny spacerek.
- Paweł jestem, powiedział mężczyzna i wyciągnął do mnie rękę.
- O nie, tylko nie Paweł - wydawało mi się, że pomyślałam, ale w
rzeczywistości powiedziałam na głos.
- Dlaczego nie Paweł?
- A nic, głośno myślę, przepraszam, już pójdę.
- A jak ma pani na imię?
- Lenka - powiedziałam i sobie poszłam.
- Będę tu wieczorem, przyjdziesz?
- Po co, żebyś mnie zranił?
Dodaj komentarz