WSPOMNIENIA CZĘŚĆ PIERWSZA
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Tego ranka byłam spokojna. Świat wydawał mi się piękny i radosny. Coś się skończyło - rozliczyłam się z trudnymi myślami, a że przyjdzie mi zapłacić sporą sumę to trudno, nie ma nic za darmo.
Czekałam kiedy z wycieczki wróci Paweł.
Teraz jeszcze rozmowa z nim, ale jakoś sobie poradzę. Tamtych obrazów już nie ma, jakbym je wypaliła ze swojego życia żywym ogniem. Czyżby to była moja zemsta, która pomoże mi inaczej spojrzeć na przeszłość?
Paweł pełen energii wszedł do mieszkania, i od progu zaczął opowiadać jak to było fajnie i jaka szkoda, że mnie tam nie było.
- Paweł, musimy porozmawiać, coś nabroiłam i muszę zapłacić sporo pieniędzy.
- Coś ty zrobiła, rozwaliłaś samochód?
- Nie, samochód cały i nikogo też nie przejechałam, tylko podpaliłam sad. Stanął jak wryty i wlepił we mnie te swoje piękne, niebieskie oczy.
- Lenka, co tam się stało w tym sadzie, że aż musiałaś go podpalić?
Na głupiego nie trafiło. Paweł powiązał fakty i wyszło mu, że przeżyłam tam jakąś tragedię.
- Kochanie, jak nie chcesz mi tego powiedzieć, chociaż jest mi z tego powodu bardzo przykro, to pójdziesz do Grześka, jutro, zaraz cię umówię.
- Nie będę rozmawiać z Grześkiem, oburzyłam się, czy musisz mnie tak dręczyć? Według mnie mam to już za sobą.
- Tak ci się wydaje, te obrazy będą powracać. Jak tego nie przerobisz, to cię one zniszczą.
- Już mnie zniszczyły, nie masz pojęcia jak jest mi trudno z tym żyć.
- Pierwsza osoba, która powinna wiedzieć co się z tobą dzieje, to jestem ja. - Paweł, jakieś mam dziwne wrażenie, że ty też coś przede mną ukrywasz. Czasami jesteś nieobecny, jakbyś odpływał myślami ode mnie.
Zaczerwienił się, blef się udał.
- No dobrze, więc co ukrywasz przede mną?
Odbita piłeczka w moim mniemaniu miała odwrócić uwagę ode mnie, a okazało się, że spowodowałam lawinę nieszczęść.
- To co, szczerze rozmawiamy?
- Zrobię kawę, powiedział, i już zniknął za drzwiami kuchni.
Usiadłam przy stole i patrzyłam jak uwija się przy kuchence.
Postawił kubki z kawą i wypalił prosto mi w twarz - mam kochankę, jestem z nią już prawie trzy miesiące.
Siedziałam jak skamieniała. Nic nie czułam, o nic nie pytałam, tylko wycedziłam przez zęby - teraz wychodzę, wrócę za dwie godziny, potem ma cię nie być w moim domu.
- Ale Lenka, gdzie ja pójdę?
- Na takie pytana już nie będę odpowiadać, bo nas już nie ma. Sam o tym zadecydowałeś w momencie, kiedy zacząłeś ten romans.
Dodaj komentarz