WSPOMNIENIA CZĘŚĆ PIERWSZA
ROZDZIAŁ DRUGI
Wchłonięci na trochę przez tę łąkę, zapomnieliśmy o Ance i Grześku. Usłyszeliśmy ich wołanie. Trzeba było wracać.
- Po co tak krzyczą, popłoszą ptaki, pomyślałam.
- Choć Paweł szybciej, jeszcze gotowi wezwać policję
Dobrze znałam tę drogę, nie było problemu, żeby trafić do nich.
- Co wy tak długo tam robiliście? Anka lustrowała nas wzrokiem.
- Jak to co, uprawialiśmy seks, nie wiesz o tym?
- Akurat ci uwierzę, Anka była na mnie trochę zła.
Nie obarczałam ich wszystkich wspomnieniami z lat mojego dzieciństwa i młodości, bo i po co. Żeby ją udobruchać powiedziałam, że wspomnienia mnie trochę wciągnęły. Rozłożyliśmy na kocach jedzenie i wzięliśmy się za pałaszowanie kanapek.
Było pięknie nad jeziorem, nie chciało nam się jeszcze wracać. Ale nie była to pora na kąpanie. Jeszcze trzeba trochę poczekać. Usiadłam w kucki na kocu i wlepiłam oczy w tafle wody. Delikatne fale jedna za drugą przepływały po całym jeziorze.
- Czyżby od tamtego czasu ciągle robiły tak samo?
Obrałam sobie wzrokiem jedną falę i podążałam za nią aż obiła się o brzeg, roztrzaskała i zanikła. Na to miejsce już następna podążała. Obserwowałam ten delikatny taniec jeziora, jak porusza swoim biodrami w rytm szumu szuwarów i pobliskiego lasu. I tak przez wieki będzie ten taniec zabawiał wzrok przychodzących tu ludzi.
- Znowu mi uciekasz. Głos Pawła wyrwał mnie z tej zadumy. Choć przejdziemy się, może nie wpadniesz w tę swoją melancholię.
- Możemy iść, ale nie wiem, jakie wspomnienia mnie tam dopadną.
Wziął mnie za rękę, chyba myślał, że w ten sposób ochroni mnie od przeszłości. Nic o niej nie wiedział.
Szliśmy teraz tam, gdzie kiedyś był piękny sad. A ponieważ była wiosna to pięknie wyglądał. Weszłam pomiędzy drzewa. Serce moje zaczęło szaleć. Łzy napłynęły do oczu. Świat mój zawirował. Mój sad choć piękny, pochylał się ku ziemi. Nad nim roje owadów uwijało się w ciężkiej pracy. Latem i jesienią będą smaczne owoce.
- Ale ile ten sad jeszcze wytrzyma?
Dorastał razem ze mną, teraz razem ze mną się starzeje. Tylko jego życia nie znam, przepłynęło bez mojej obecności.
- Lenka, co ci jest? Naprawdę źle wyglądasz.
- To mój sad.
Paweł przytulił mnie do siebie.
- Chcesz jeszcze tu być czy wracamy?
- Wracamy. Wystarczy jak na jeden dzień. Za bardzo boli.
- Idziemy do samochodu, nie chcę żebyś się rozkleiła na dobre.
Bezpiecznie było mi w jego ramionach.
Dodaj komentarz