WSPOMNIENIA CZĘŚĆ DRUGA
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY
Artur zdyszany podbiegł do nas.
- Sonia, jak ty wyglądasz?
Widać było, że widok córki w takim stanie go zszokował.
- A co cię to obchodzi, zostawiłeś nas, to się nie interesuj co ja ze sobą robię. Sonia krzyknęła i zerwała się z ławki gotowa do ucieczki.
Artur był szybszy i przytrzymał ją za rękę.
- Soniu, ja ciebie nie zostawiłem, tylko z mamą nie możemy się dogadać.
- A kiedy się dogadacie?
Zostawiłam ich razem, a sama poszłam do Pawła, który stał w tym samym miejscu gdzie go zostawiłam.
- Co to za ludzie?
- Ojciec z córką. Nie pytaj więcej, bo i tak ci nic nie powiem.
- Jesteście razem?
Paweł chciał wiedzieć, zapewne będzie mu ta informacja potrzeba do rozwodu.
- Nie, nie jesteśmy razem, ja to nie ty, nie ganiam za chłopami. To co, kto wniesie papiery do sądu, ty czy ja?
- Chcesz tego rozwodu?
- Nie ma co się już łudzić, naszego małżeństwa już nie ma.
- Dobrze, powiedział Paweł, wezmę na siebie koszta, tylko chciałem wiedzieć czy tego chcesz na pewno.
- Zanieś pozew, a o reszcie najlepiej jak będą rozmawiać nasi adwokaci, jeszcze się dowiem u mojego adwokata jak to wszystko wygląda.
- Jeśli chcesz coś z mieszkania wziąć, to proszę cię, przychodź sam ale najpierw daj mi znać, żebym była w domu, ponieważ nie chcę żeby ci się coś do rączki mojego przykleiło.
- Lenka, za kogo ty mnie masz?
- Za zdrajcę Paweł, za zdrajcę, i nieodpowiedzialnego człowieka oględnie mówiąc. Teraz niech nasi adwokaci zajmą się naszym życiem, nie pisz, nie dzwoń niepotrzebnie, nie mamy już ze sobą nic wspólnego.
Bardzo bolało.
- Lenka, przepraszam.
- Mam gdzieś twoje przeprosiny.
Następny dupek pokazał swoją prawdziwą twarz.
Odeszłam od niego najszybciej jak tylko się dało. Łzy dławiły mnie w gardle, na policzkach poczułam, jak dwie spływają pozostawiając po sobie niemiłe uczucie.
- Dupek, przemknęło mi przez myśl.
Nie zwróciłam nawet uwagi, że Artur ze Sonią zniknęli. Może chociaż im się uda odbudować relacje rodzinne.
Zadzwoniłam do Anki, chciałam pogadać z kimś, kto mnie zrozumie, padło na nią. Umówiłyśmy się na spotkanie w kawiarence, ponieważ ona też była już w mieście.
Weszłam do kawiarenki niedużej, ale przytulnej. Anka już siedziała przy stoliku nawet zdążyła zamówić nam kawę. Usiadłam, Anka spytała, co tym razem nawywijał twój mąż.
- Skąd wiesz, że to o niego chodzi?
- Bo przez niego płaczesz ostatnio.
- Już nie będę przez niego płakać, przyrzekam.
- Bardzo dobrze, nie ma co sobie psuć zdrowia takimi mężczyznami. Mam nadzieję, że teraz szybko się potoczy, powiedziałam, jesteśmy zgodni co do rozwodu.
Dodaj komentarz