WSPOMNIENIA CZĘŚĆ DRUGA
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY
Wiosenny ranek wstawał wesoły. Czas się podnieść z pościeli, nie ma co leżeć, skoro taki piękny ranek się zapowiada. Mam nadzieję, że nikt nie zmąci mi spokoju.
- Kawa, pomyślałam i poszłam nastawić czajnik na gaz.
Trochę czasu upłynęło, ale wyszykowałam się, i w miasto, co będę siedziała w domu.
- Iść do wiewiórek?
Nie wiem co robić, żebym tylko nie spotkała tego zdrajcy, bo też lubi ten park.
Szłam spokojnie alejkami, pokarmiłam kaczki, teraz czas na wiewiórki. Kasztanowce już pogubiły kwiaty, ale nie straciły nic ze swojego piękna. Naprzeciwko mnie szła dziewczyna. Miała przyciemnione okulary, na głowie kapelusz, jeszcze woalka, na dłoniach koronkowe rękawiczki, bluzka z długim rękawem, spódnica do ziemi. Buzia zapewne ładna. Warkocze zwisały wzdłuż ciała.
- Cała uzbrojona, ale dlaczego?
Przyglądałam się tej smutnej twarzy. Ileż bólu w tej młodej dziewczynie, co jej się stało?
Obejrzałam się, dziewczyna usiadła na jednej z ławek. Z ciekawości podeszłam, i zapytałam, czy mogę się przysiąść.
- Proszę, burknęła.
- No dobrze, pomyślałam, posiedzę i pójdę, nie ma widać ochoty na rozmowę.
Słońce między konarami wysyłało promienie na naszą ławeczkę.
Dziewczyna w końcu podniosła woalkę, zdjęła okulary i wystawiła buzię do słońca.
- Naprawdę ładna dziewczyna, a gdzie jej rodzice?
Pytania cisnęły mi się do głowy. Nie moja to sprawa, ale ciekawość nie dawała za wygraną, więc nie odchodziłam, czekałam co będzie dalej.
W końcu odezwała się pierwsza.
- Czy ma pani dziesięć złotych, żeby mi dać?
Postawiłam na moment oczy w słup, ale szybko się ogarnęłam i zapytałam - na co tobie te pieniądze?
- Jak nie to nie, powiedziała i wstała z ławki.
- Proszę usiądź, jak masz na imię?
- Sonia. Proszę pani, naprawdę potrzebuję tych pieniędzy.
- Dam ci te pieniądze, tylko mi powiedz całą prawdę.
- Jestem narkomanką, jak czegoś nie wezmę to chyba oszaleję z bólu.
- Sonia, potrzebujesz pomocy, jak chcesz, to pójdę z tobą do lekarza.
- Niczego pani nie rozumie, krzyknęła, ja potrzebuję coś wziąć!
- A wczoraj skąd miałaś pieniądze na narkotyki, gdzie twoi rodzice?
- Uciekłam z domu, a wczoraj facet mi zapłacił ze seks.
- Boże drogi, Sonia, nie rób tego. Dobrze, dam ci pieniądze, ale wracaj do rodziców, oni ci pomogą.
- Nie potrzebuję pomocy, tylko działki.
Byłam przerażona, do czego prowadzą narkotyki w tak młodym wieku. Z wielkim wyrzutem sumienia dałam jej te pieniądze, żeby czasami przeze mnie nie musiała się dzisiaj sprzedawać.
Dodaj komentarz