WSPOMNIENIA CZĘŚĆ DRUGA
ROZDZIAŁ 18
Miałam wrażenie jakby po mnie przejechał walec. Ciało mnie bolało, a dusza krzyczała, rozrywało mnie niczym granatem od środka.
- Zaraz wybuchnę albo wpadnę w obłęd.
Anka z Grześkiem bardzo szybko znaleźli się u mnie. Anka poszukała tabletek, Grzesiek chodził po pokoju z kąta z kąt.
- Nie łaź tak bo mi się robi niedobrze, wrzasnęłam, to ja tu cierpię a nie ty.
- Lenka, ja naprawdę nic nie wiedziałem.
- To teraz wiesz, idź daj mu w gębę.
- Lenka, to nic nie da. Dziecko już jest w drodze, musi wziąć za nie odpowiedzialność, bez względu na to czy będziecie razem czy nie.
O nie, teraz nie ma szans na powrót. Nie będę do końca życia patrzyła na owoc zdrady. Dziecko niczemu nie jest winne, ale nie dam rady tego więcej znieść. Paweł jest jak wąż, śliska się po życiu i ciągle mu przebaczają. Dosyć tego. Żeby tylko tak nie bolało.
Kiedy obudziłam się następnego ranka, było już po jedenastej.
- Ale spałam, czym ona mnie naszpikowała.
Najpierw prysznic, potem kawa. Znowu zachciało mi się płakać.
- No nie, przez tego drania wyleję jezioro łez.
- Co mam zrobić?
Anka z Grześkiem w pracy, moja Wala w polu, nie mam z kim pogadać. Włączyłam laptopa i weszłam na jakiś komunikator, może będzie ktoś znajomy.
Pierwsze słowa przywitania, a co mi tam, popiszę sobie, pomyślałam, nic mnie to nie kosztuje. Byłam monogamiczna. I o dziwo mój rozmówca nie zwiał tylko mnie słuchał. Sam o sobie też sporo mówił. Wyglądało to tak, jakbyśmy oboje w tym właśnie momencie potrzebowali takiej rozmowy. Pod wieczór umówiliśmy się na następną rozmowę.
Zadzwonił telefon, Anka z niecierpliwością w głosie pytała czy przyjdę do nich na obiad.
- No tak, a ja jeszcze nie jadłam śniadania.
Pojechałam do Anki na ten obiad, wyglądałam ponoć jak półtora nieszczęścia.
- A jak mam wyglądać, po takiej traumie?
- Zostań u nas na noc.
Anka z troską patrzyła na mnie jak na chore dziecko.
- Chyba zostanę, ale jutro chcę pisać.
- Dobrze, jutro rano pójdziesz do domu, szkoda, że nie wzięłaś laptopa, pisałabyś sobie u nas.
Byłam naprawdę bardzo zmęczona, więc poszłam pod prysznic. Anka dała mi coś na spanie i o dziwo zasnęłam.
- Co ona mi daje, że tak śpię, pomyślałam następnego ranka.
Rano kiedy wstałam, poszłam do kuchni, oboje już siedzieli przy kawie.
Grzesiek podał mi kubek z gorącą kawą i poszedł do pracy.
Anka jeszcze trochę się pokręciła, zjadłyśmy śniadanie i każda z nas pojechała do swoich zajęć.
W domu pustka aż dźwięczała mi w uszach. Co mam robić, chyba włączę laptopa, trochę popracuję.
Dodaj komentarz